Ręka w górę, kto pamięta Jasia Fasolę galopującego z obłędem w oczach i charakterystycznie wyciągniętymi rękoma przed/po/w trakcie jakiejś kolejnej szaleńczej akcji?..
Pamiętamy?
No to ja tak właśnie w tym momencie wyglądam.
Może z tą różnicą, że nie mam misia z główką na bok ; ).
Wczoraj znienacka (z Nienackiego?..) dostałam w czółko wieścią. „Pakuj się, jutro jedziemy do Moeny”
Aktualnie więc jednocześnie: rozbieram choinkę, farbuję włosy, opróżniam lodówkę, szukam spodni narciarskich, usiłuję nie zapomnieć, gdzie wetknęłam legitymację pilota, dosuszam pranie.
Aha, i miziam Koty. Na zapas.
Bo jak pomyślę, jak one będą tęskniły.. i że od jutra przez tydzień nie będzie Nocka rozkładającego się na klawiaturze laptopa, nie będzie Polindy na oparciu fotela za moimi plecami i Piksuni siedzącej z noskiem pod moim łokciem… to robi mi się łyso wręcz przeokrutnie.
W Moenie, owszem, będzie przefajny hotel, wspaniałe żarcie, ośnieżone stoki i narty – nie, żebym była jakąś wielką fanką narciarstwa, ale spodobało mi się raczkowanie na zboczach gór ; ) – a także wspaniałe pejzaże i.. dobre towarzystwo. I kolejne doświadczenia związane z pracą.
Ale bez Kotów?..
Jak bez ręki. Albo ogona ; )
Tak czy siusiak, po niemal roku ruszam ponownie do Włoch. Czy więcej wiem w tej chwili o pracy pilota wycieczek, czy mam większą wprawę?
nie mnie to oceniać. Jestem może spokojniejsza niż rok temu, ale nauka w tym przypadku, jak i w wielu innych, trwa nieustannie.
Co swoją szosą zwiększa atrakcyjność tej pracy : )
A rivederci : )
Expect the unexpected
2011/01/13 Autor: Tiganza
No dobrze, dobrze. A kto będzie przychodził do kotów?!
Catsitter 😀
oj pamiętamy 😀 zawsze, jak urywałam się z koleżanką z lekcji, to tak właśnie uciekałyśmy, naśladując Jasia Fasolę…też nie lubię rozstawać się na dłużej z kotami, za to jak wracam, po dłuższej nieobecności, to nawet Abdul ‚tańczy’ na powitanie i nie protestuje jak go ściskam 😀 …ale pracy to Ci zazdroszczę 😉 życzę dobrej zabawy!
bardzo dziękuję!! : ))
A za Kotami już strasznie tęsknię….
A za mną?!
a dasz się pomiziać?…
; )
Popatrzywszy dobrze na to zdjęcie, jestem tak zrezygnowana, że dam się pomiziać i w ogóle róbta ze mną, co chceta. Widok znajomy ten rozpierdasił mnie w drzazgi i… no i. I.
o? byłaś w Moenie??..
Nie 😦 Byłam gdzie indziej, ale wyglądało w tym stylu 😦 I w ogóle witaj na ojczyzny łonie. O mały włos a nie byłoby do czego wracać 😦
pisz zaraz prędko natentychmiast, bo kurczy mi się trzustka z nerwów!..
Nic, nic… nihil novi.
ah-ha…
rozumiem.
a pamiętasz, co wieszczyłam samej sobie w mailu przedwyjazdowym?…
…klęknęłam, a jakże. I żeby to jeden raz :-/…
No i co myslisz – że nowinę mi powiedziałaś…? Wiedziałam o tym, zanim jeszcze dojechałas na miejsce klękania 🙂
Tig, wrobiłam Cię. To z miłości.
…znaczy, że co? kochosz mnie?… ;>
Jak mogłaś tak bez kochanych kotów robić sobie przyjemność?
ciężko byłoby zabrać 3 Koty ze sobą do pracy – zwłaszcza do Włoch..
Za to jaka radość była po powrocie!..