Wywołano mnie do tablicy!..
A już myślałam, że te straszne czasy, kiedy stałam pod ciemnozieloną ścianą i z mdlącym uczuciem w ściśniętym żołądku patrzyłam na pismo klino… to jest, zadanie z matematyki – minęły..
Ot, siurpryza.
Wywołała Zajebiaszczykiewiczówna – czyli Jedna Fajna Babeczka, która niestety właśnie zlikwidowała swój blog (a szkoda…) – rzecz miała się następująco: jedna z jej koleżanek „po blogu” dokonała samorozbiórki ; ) na swojej stronie i jako następną do odpowiedzi wezwała m.in. Bezdomną. A ona z kolei wyznaczyła do tej misji mnie. No.. skoro ktoś pakuje palec między drzwi… to otwórzmy je jak najszerzej! ; )
Poniżej – „oczko” rzeczy, których mogliście o mnie nie wiedzieć.
Rzeczy, których być może wolelibyście NIGDY nie wiedzieć...
Rzeczy, które nie wyglądają jak rzeczy, ale są bardziej rzeczami niż rzeczy, które nimi nie są.
Czy jakoś tak.
1. Pierwsze ścisłe pokrewieństwo z Zajebiaszczykiewiczówną (poza tym faktem, żeśmy obie baby są ; )) – to Woda.
Uwielbiam pływać, na żaglach także, zimą – woda w stanie stałym, a co! – jeździć na łyżwach; takoż lubię wędkowanie – przy czym milej jest patrzeć, jak ryba PRAWIE bierze, niż jednak złapać ; )
Wstydliwy sekret: po wypiciu wody – gazowanej, niegazowanej, przegotwanej, surowej, whatever – zbiera mi się na żydanie. Ups. Oczywiście miałam na myśl wymiocik…
2.Ponad siedzenie w głośnych, zadymionych klubach i knajpach przedkładam szwendanie się po lesie, najchętniej nad wodą (patrz punkt pierwszy). Chętnie z aparatem foto, koszem na grzyby, obowiązkowo ze scyzorykiem i jakąś torbą w zanadrzu, bo nigdy nie wiadomo, co można znaleźć.
Na przykład truchło dzika. Do torby nie weszło…
wstydliwy sekret: UWIELBIAM łazić po lesie nago.
3. Kompletnie nie umiem szyć, dziergać, haftować, wyszywać, na drutach czynić takoż nie potrafię. Mój szczyt zdolności to przyszycie guzika, względnie naszywki z logo Samael na skórzaną kurtkę, ewentualnie jeszcze zszycie rozdarcia, a i to w sposób, który przypomina efekt pląsawicy i tańca św.Wita zamotany na dziurze.
Wstydliwy sekret: większość naszywek na papę (skórzana kurtka, ramoneska) przyklejałam na super glue.
4. U mężczyzn najwścieklej kręci mnie inteligencja i poczucie humoru, a słabość wizualną mam do wysokich, barczystych, długowłosych i jasnookich.
Wstydliwy sekret: jako dziecię lat sześć i okolice kochałam się w Klossie i w panu Wołodyjowskim.
5. Pardon, jeśli komuś wejdę na stópkę, ale panowie poniżej 30 lat to dla mnie młodzież dziecięca, a ja nie mam zupełnie skłonności do niedojrzałych winogron. Skronie posrebrzone, a w sercu szaleństwo – that’s the sugar…
Wstydliwy sekret: zaistniał epizod – dość niewinny zresztą – z osobnikiem młodszym ode mnie o 8 lat.
6. W całkowitym przeciwieństwie do Zajebiaszczykiewiczówny, jestem wiecznym zmarzlakiem – nieustannie marzną mi stopy i dłonie, nawet przy 22 stopniach na plusie w połowie lata.
Wstydliwy sekret: jeśli w rajstopach poleci oczko, i tak nadają się jeszcze na 2 razy pod spodnie.
7.Narkolepsja to to może jeszcze nie jest, ale mam podobnie jak Koty – śpi się, kiedy można, a wstaje, gdy budzą i to też nie bez ważkiego powodu. Mogłabym spać 12 godzin i jeszcze w ciągu dnia urwać sobie pół godzinki na małą drzemkę…
Wstydliwy sekret: kiedy zasypiam w trakcie przejazdu autokarem z wycieczką – dla jakiejś przedziwnej przyczyny śni mi się na ogół, że coś jem. Soczystego arbuza, płat pieczonej karkówki, coś w tym stylu. W efekcie budzi mnie.. moje mlaśnięcie, lub co gorsza – kłapnięcie własnych osobistych zębów zaciskających się na nieistniejącym pokarmie. Jest mi wówczas co najmniej tak samo głupio, jak Kotu podglądanemu w kuwecie.
8. NIENAWIDZĘ trzepania dywanów i mycia framug/drzwi – to jedyne czynności z zajęć domowych, które z dziką rozkoszą sprzedałabym komuś innemu.
Wstydliwy sekret: będąc muodą gówniarką, postanowiłam uczynić porządek w biurku i.. wszystkie zbędności tudzież śmieci wyciepałam za okno. Ulica Jezuicka w Bydgoszczy zyskała na kolorze (dzięki rozdetpanym resztkom kredek), moje półdupki także.Szczególnie na czerwonym.
9. Serdecznie i żywiołowo nie cierpię stylu pin-up, szparagów, kalafiorów i szpinaku.
Sekret wstydliwy, ale dla mojej Mamuni: nakarmiła swoje 4letnie potomstwo zupą-krem ze szparagów. Dziecię haftowało (a jednak umiem!!..) przez 4 dni, a piątego zzieleniało i dostało biegunki. To chyba tłumaczy nienawiść do szparagów?.. Przecież one mnie chciały ZABIĆ!!..
10. We wszelkich filmach czy książkach zawsze głęboko i żywiołowo współczułam wszelkim ściganym potworom, bestiom, wampirom, bezdomnym wilkołakom itp odmieńcom. All of the freaks are here, jak śpiewał Fish. Jak można nie pokochać np takiego hrabiego Draculi z adaptacji F.F.Coppoli??..
wstydliwy sekret: podniecają mnie mężczyźni z widoczną na twarzy blizną. Powiedzmy, że niekoniecznie model „Freddy Kruger”, ale interesująca szrama wskroś policzka – mrrr…
11. Byłam kiedyś chodzącą cholerą, wcieloną złośliwością i miłośniczką zemsty smakowanej na zimno, a także natychmiastowego walenia na odlew, jeśli ktoś mi wlazł na odcisk. Obecnie złagodniałam ];->
Wstydliwy sekret: wojując swego czasu z redaktorem jednej z muzycznych gazet – napisałam miażdżącą krytykę textu pewnego gryzipiórka z tegoż pisma, podpisałam się „Gabriela Sokolik” i posłałam do gazety. Wydrukowali i nadęli się jeszcze bardziej.
12. W upojnym wieku lat 16stu zafascynowałam się ciężko satanizmem, ze względu na okrutny i nieszczęśliwy los Lucyfera (patrz punkt 10). Efektem tej fascynacji były wiersze. Dużo wierszy. Przykładowy tytuł „Per amoris ad Lucyfer”. O matko i córko….
Wstydliwy sekret: comiesięczne – o każdej pełni Księżyca – nocne wyprawy wraz z dwójką kumpli i flaszką hiszpańskiego wina na… plac zabaw w podbydgoskim Myślęcinku, następnie uroczyste spijanie trunku i zarzynanie repertuaru Ryczących Dwudziestek na dwa nietrzeźwe głosy (trzeci tylko słuchał).
13. Śpiewam wyłącznie szanty i wyłącznie szant w moim wykonaniu da się słuchać bez natychmiastowego uszkodzenia narządu słuchu.
Wstydliwy sekret: żeglarska biba na żubrówkę i za-mało-soku-jabłkowego z efektem w postaci obejścia wokół obozu młodocianych harcerzy-żeglarzy z pieśnią na ustach tyleż gromką, co nierówną. O 4 nad ranem.
14. Nie umiem tańczyć. Bo to, że czasem się skuszę na potupanie do rytmu, nie świadczy o takowej umiejętności. Natomiast w odosobnieniu – czyt. co najmniej 2 km od najbliższego widza – praktykuję wiedźmie potupajki przy ognisku.
Wstydliwy sekret: taniec z dawnym znajomym w rytm „Engel” Rammsteina w Hard Rock Cafe. Barman wlazł na krzesło i klaskał.
15. Mam kilka minirytuałów-ćwierć obsesyjek, jak Miauczyński w „Dniu Świra”. Np krem lub podkład na facjatę nakładam zawsze zaczynając od prawego policzka. Herbatę zalewam zawsze do pełna i marudzę, że jak dolewam syropu cytrynowego, to mi się przelewa. Wszelkie kosmetyki tudzież detergenty w mojej łazience MUSZĄ stać etykietkami do widza, ustawienie buteleczki tyłem to gwałt na moim specyficznym poczuciu estetyki. I takie tam.
Wstydliwy sekret: nie ma mowy.
16. O właśnie, herbata. Nie cierpię kawy, niemal nigdy jej nie pijam. Herbata to początek dnia, jego środek i koniec. Także przerywnik. Koniecznie mocna, dobrej jakości i w akompaniamencie łyżeczki syropu cytrynowego. Mniam…
Wstydliwy sekret: Koci. Pola została przyłapana na wyjadaniu ze śmieci… torebek po herbacie rumiankowej..
17. Jako szczylek – o taki, 3-4 letni – miałam przeokrutną fobię: obtykałam maniakalnie kocami, poduszkami i maskotkami wszystkie szpary wokół łóżka – czyli np. przestrzeń między ścianą a tapczanem – żeby mi…. szara kura nie weszła. Albo Gogok. Nie pytajcie, co to Gogok, bo poza tym, że z grubsza rzecz ujmując, szkielet, więcej grzechów nie pamiętam. A szara kura, to była, no cóż… szara kura..
Wstydliwy sekret: kiedyś na wakacjach nazbierałam do słoika mnóstwo ślimaków – takich małych, w pasiastych skorupkach – i postawiłam w pokoju na oknie. W nocy mięczaki myk, myk, myk – i uciekły. Obudziła mnie wściekła Mama, nakazując pozbierać hodowlę z powrotem – bałam się ich tak, że wlazłam na krzesło, rycząc jak zarzynana. Uciekinierów nie odnaleziono…
18. Jeśli chodzi o dietę, to preferuję schabowo-bigosową.
Sekret, z którego jestem dumna: porcja golonki z zasmażaną kapustą pożarta o 2 w nocy.
19. Najlepiej gotuje mi się w nocy. Także wówczas najlepiej się sprząta, robi kompozycje florystyczne, pisze, czyta i ogólnie zajmuje domem.
Wstydliwy sekret: brak.
20. Na maturze z historii, patrząc z uśmiechem w oczy równie uśmiechniętego historyka, ściągałam z walkmana zadekowanego w kieszeni, słuchawki mając przeciągnięte przez rękaw marynarki i ukryte pod włosami.
Wstydliwy sekret: tydzień przed maturą przyznawaliśmy się w przyjaznej pogawędce z tymże historykiem do swoich licealnych „grzeszków” – opowiedziałam mu wówczas dokładnie o mojej metodzie ściągania. Memoria fragilis est…
21. i zamykam stawkę – lubię smak krwi. Nie tylko własnej..
W celu nabycia wiedzy o innych mrocznych stronach mojej osoby, należy mnie:
a) upić tęgo i podpuścić do opowiadania, a może nawet demonstracji;
b) zwiać, zanim wytrzeźwieję, i to tak daleko, jak się da, bo znajdę, zabiję, zwiążę i zdefenstruję. Niekoniecznie w tej kolejności.
No popatrz… a ja tak lubię szparagi!!! P.S. Nie nadepnęłaś… ten młody jeszcze dłuuuugo i duuuużo, a emerytom uwiąd tuż tuż… :>
dobrze, że nie nadepnęłam, bo nie do Ciebie piłam, tylko faktycznie do tych młodziaków, co to się do mnie kleją od czasu do czasu ; ))
a emeryt? – nie bój nic. zanim jemu uwiędnie, to młodzi się zestarzeją };->
Oj, napisałam komentarz, ale go nie widzę…
A jak go powtarzam, to wyskakuje info, że duplikat komentarza wykryto…To już nic nie rozumiem…
Kolejna próba 🙂
Byłam wśród tej trójki, którą Bezdomna wyznaczyła do rozbiórki, ale jakoś się nie rozebrałam 🙂
Jestem zła na Kaśkę, że wykasowała bloga i zapadła się pod ziemię, właśnie rozebrałam ją na swoim blogu, pisząc uzupełnienie jej rozbiórki i zbierając podpisy pod postem apelujące do jej powrotu 😉
Pozdrawiam serdecznie,
Shara
http://www.nieuczesana30stka.blog.onet.pl
witaj, Shara!! z jakiejś przyczyny Twój komentarz za każdym razem trafiał do kolejki jako spam, ale mam nadzieję, że teraz już będzie ok.
Mnie też brakuje Kasi…. Ale z drugiej strony, nie dziwię się Jej decyzji, biorąc pod uwagę pewne fakty, o których bez Jej zgody wolałabym nie pisać.
A brakuje mi Jej pisania okropnie!.. nie wiem, czemu tak się dzieje, ale jak już człowiek trafi na fajną drugą duszę, to ona tak szybko znika… To zdecydowanie nie fair!
No to miło, że nie zostałam spamowiczką do końca 🙂
Wiesz, ja tez się ludziom nie dziwię, że w pewnym momencie mają dość, jeśli chodzi o pisanie bloga. I wiem, że przyczyny mogą być różne.
Ale mi też brakuje jej pisania okropnie i zgadzam się z Tobą w zupełności- czasem fajne dusze, jak piszesz, stanowczo za wcześnie znikają z naszego życia…
Wpadnę do Ciebie od czasu do czasu-
W myśl nie zawsze sprawdzającej się zasady, iż przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi, nawet jeśli tylko blogowymi ;-))
Pozdrawiam serdecznie,
Shara
Robisz sobie żarty, blizna Cię podnieca? Ja przez nie kompleksów się nabawiłem i przez dwa miesiące nosa z domu nie wystawiłem. O kurde, ale ich się nazbierało, a bandziorem ani weteranem wojennym to ja nie jestem….
żadne tam żarty. Moim ulubionym męskim pyskiem jest Marv z Sin City….
Albo Lurtz – ork z ekranizacji Władcy Pierścieni…
To nadaje charakteru – takie jest moje zdanie.
Ale to dlatego, że ja jestem dziwna… ;>
Facet z blizną na twarzy dla wielu też wydaje sie dziwny. Teraz mi to nie przeszkadza, bo przez nie wymieniłem przyjaciół na Przyjaciół i wyszło mi to na dobre.
mniej więcej podobnie ma kobieta z tatuażami ;>
Trafia mnie tylko,że najbliżsi najmniej to tolerują i boją się nawet tego miejsca dotknąć jakby było toksyczne Ja natomiast lubię dotyk w tym miejscu, bo ono jest bardzo wrażliwe.
dziwne to. Dla mnie akceptacja drugiej osoby – w ujęciu partnera, ukochanego – jest całościowa, nie zawiera wyjątków i takich pojęć, jak „obrzydzenie”.
Uwielbiasz las więc może zgadniesz, co mi w lesie najbardziej smakuje…
…czarne jagody? ślimaki? sok brzozowy? ;>
Owoce też,ale zdecydowanie najbardziej to Igraszki. Ciało kobiety już po krótkiej wędrówce w lesie nabiera niepowtarzalnego zapachu.
zapach ziół i traw roztartych stopami… bursztynowy aromat żywicy.. cierpkość liści brzozy i tataraku..
zimny smak wody i gorzki posmak mchu.
tak pachnie.. moje marzenie. Wilczy Sen..
mam zatem bratnia duszę, która to pojmuje….
…a jeśli można spytać tak nieco bardziej prywatnie – Twoja Pani tego nie lubi?
Lubi, ale z wieloma ograniczeniami.
ano, bywa i tak w życiu.. Ja również mam swoje granice, jakieś mniejsze czy większe sfery tabu, ale generalnie – w relacje z ludźmi, w sensie takich bliższych, wchodzę z całościową akceptacją danej osoby – a jeśli coś mi mniej pasuje, po prostu to omijam w rozmowach, a na pewno nie piętnuję i nie wytykam. Wiąże się to z tym również, że aby przed kimś się otworzyć w rzeczywistej znajomości – potrzebuję przynajmniej takiego samego ładunku akceptacji w moją stronę. Inaczej nie zadziała nic – ani więź, ani emocja..
hmmm….
kat, rammstein… a moze jeszcze trojka pod ksiezycem i t. beksinski…
Beksińskiego nie słuchałam zbyt często, ale Muzykę, jaką propagował, uwielbiam…
A trójki słucham od czasu do czasu (zamiennie z dwójką – tę z kolei lubię za świetne audycje etnograficzno-historyczne i te związane z muzyką folkową), z sentymentem wspominając listę Niedźwiedzia z lat 80tych….