Można, oczywiście, konsumować delicje pomarańczowe z musztardą, jak czynił to jeden mój kolega.
Można zagryzać serek topiony pieczarkowy pączkiem, a potem porcją frytek i opakowaniem owocowych tic-taców, jak moja przyjaciółka z dzieciństwa podczas wypadów do miasta.
Można wypić wodę z solą – taki napitek serwował sobie znajomy Ojca na stan oblężenia ciała, zwany kacem.
Wszystko to można i można po tym nie odjechać do Rygi w tempie francuskiego pociągu expresowego.
Ale napicie się pepsi coli o smaku cytrynowym z kubka, który został niedokładnie wypłukany z pozostałości sosu pieczeniowego z cebulką…
..jest doświadczeniem wysoce traumatycznym.
Krótko mówiąc, błe….
Zatem na pocieszenie kubków smakowych – domowa pizza.
…om, nom, nom?….
Kwestia smaku
2011/03/26 Autor: Tiganza
Kawa z ekspresu niedokładnie wypłukanego po dokładnym umyciu brzoskwiniowym Ludwikiem… Do dzisiaj chce mi się rzygać, jak się biorę do mycia naczyń. 😉
*burp*
w ogóle cokolwiek o smaku/zapachu brzoskwiniowym, o ile to nie jest prawdziwa, żywa, mechata brzoskwinia, gwarantuje nieprzyjemne doznania..
ale w rzeczy samej.. doznanie, o którym piszesz, musiało być arcyciekawe dla kubków smakowych..;)
mmm, domowa pizza… :)) ale kiełbachę to bym pościągała, (a jako dziecko pewnie dodatkowo ”ukryła” za szafą ;))
Dla mnie to zupełnie naturalne, że np. po zjedzeniu śledzia mam momentalnie ochotę na tort i odwtornie 😀 przecież ‚cały bajer w jedzeniu’ na tym polega 😀
aaa, to to ja też mam – jak zjem słodkie, to chce mi się np KABANOSA :), a potem, po kabanosie, zjadłabym cosik słodkiego….
ale są pewne granice miksowania ;>
Pizzy nie jadam